produkt

maszyny do zdzierania podłóg przemysłowych

Mark Ellison stoi na surowej podłodze ze sklejki, patrząc na zniszczony XIX-wieczny dom szeregowy. Nad nim belki, belki i przewody krzyżują się w półmroku, niczym szalona pajęczyna. Nadal nie wie, jak zbudować tę rzecz. Zgodnie z planem architekta, ten pokój stanie się główną łazienką — zakrzywionym gipsowym kokonem, migającym otworkowymi światłami. Ale sufit nie ma sensu. Połowa z nich to sklepienie kolebkowe, jak wnętrze rzymskiej katedry; druga połowa to sklepienie krzyżowe, jak nawa katedry. Na papierze zaokrąglona krzywizna jednej kopuły płynnie przechodzi w eliptyczną krzywiznę drugiej kopuły. Ale pozwolenie im na zrobienie tego w trzech wymiarach to koszmar. „Pokazałem rysunki basiscie zespołu” — powiedział Ellison. „Jest fizykiem, więc zapytałem go: »Czy potrafisz zrobić rachunek różniczkowy i całkowy?« Powiedział, że nie”.
Proste linie są łatwe, ale krzywe są trudne. Ellison powiedział, że większość domów to po prostu zbiory pudełek. Stawiamy je obok siebie lub układamy w stosy, tak jak dzieci bawiące się klockami. Dodaj trójkątny dach i gotowe. Kiedy budynek jest nadal budowany ręcznie, ten proces będzie produkował okazjonalne krzywe - igloo, chaty z gliny, chaty, jurty - a architekci zyskali ich przychylność łukami i kopułami. Ale masowa produkcja płaskich kształtów jest tańsza, a każdy tartak i fabryka produkuje je w jednolitym rozmiarze: cegły, deski drewniane, płyty gipsowe, płytki ceramiczne. Ellison powiedział, że to ortogonalna tyrania.
„Ja też nie potrafię tego obliczyć” – dodał, wzruszając ramionami. „Ale potrafię to zbudować”. Ellison jest cieślą – niektórzy mówią, że to najlepszy cieśla w Nowym Jorku, choć to ledwie jest uwzględnione. W zależności od pracy Ellison jest również spawaczem, rzeźbiarzem, wykonawcą, cieślą, wynalazcą i projektantem przemysłowym. Jest cieślą, tak jak Filippo Brunelleschi, architekt kopuły katedry florenckiej, jest inżynierem. Jest człowiekiem wynajętym do zbudowania niemożliwego.
Na piętrze poniżej pracownicy wnoszą sklejkę po tymczasowych schodach, omijając niedokończone płytki przy wejściu. Rury i przewody wchodzą tutaj na trzecim piętrze, wijąc się pod belkami i na podłodze, podczas gdy część schodów jest podnoszona przez okna na czwartym piętrze. Zespół metalowców spawał je na miejscu, rozpylając w powietrzu iskrę długości stopy. Na piątym piętrze, pod wysokim sufitem studia ze świetlikami, malowano odsłonięte stalowe belki, podczas gdy cieśla budował przegrodę na dachu, a kamieniarz pośpiesznie przechodził obok na rusztowaniu na zewnątrz, aby odnowić ceglane i brązowe kamienne ściany zewnętrzne. To zwykły bałagan na placu budowy. To, co wydaje się przypadkowe, jest w rzeczywistości skomplikowaną choreografią złożoną z wykwalifikowanych pracowników i części, ułożonych kilka miesięcy wcześniej, a teraz zmontowanych w ustalonej kolejności. To, co wygląda jak masakra, to operacja rekonstrukcyjna. Kości i organy budynku oraz układ krążenia są otwarte jak pacjenci na stole operacyjnym. Ellison powiedział, że zawsze jest bałagan, zanim płyta gipsowo-kartonowa zacznie się podnosić. Po kilku miesiącach nie mogłem tego rozpoznać.
Podszedł do środka głównej sali i stanął tam jak głaz w rwącym potoku, kierując wodą, nieruchomy. Ellison ma 58 lat i jest cieślą od prawie 40 lat. Jest dużym mężczyzną o ciężkich ramionach i pochylonej sylwetce. Ma mocne nadgarstki i mięsiste pazury, łysą głowę i mięsiste usta, wystające z podartej brody. Jest w nim głęboka zdolność do szpiku kostnego i jest to mocne do odczytania: wydaje się, że jest zrobiony z gęstszych rzeczy niż inni. Z szorstkim głosem i szerokimi, czujnymi oczami wygląda jak postać z Tolkiena lub Wagnera: sprytny Nibelungen, twórca skarbów. Lubi maszyny, ogień i metale szlachetne. Lubi drewno, mosiądz i kamień. Kupił betoniarkę i był nią zafascynowany przez dwa lata - nie mogąc przestać. Powiedział, że to, co przyciągnęło go do udziału w projekcie, to potencjał magii, co było nieoczekiwane. Blask klejnotu przynosi światowy kontekst.
„Nikt nigdy nie zatrudnił mnie do tradycyjnej architektury” – powiedział. „Miliarderzy nie chcą tych samych starych rzeczy. Chcą czegoś lepszego niż ostatnio. Chcą czegoś, czego nikt wcześniej nie zrobił. To jest wyjątkowe dla ich apartamentu i może nawet nierozsądne”. Czasami tak się dzieje. Cud; częściej nie. Ellison budował domy dla Davida Bowiego, Woody'ego Allena, Robina Williamsa i wielu innych, których nazwisk nie można wymienić. Jego najtańszy projekt kosztował około 5 milionów dolarów, ale inne projekty mogą kosztować 50 milionów lub więcej. „Jeśli chcą Downton Abbey, mogę im dać Downton Abbey” – powiedział. „Jeśli chcą łaźnię rzymską, zbuduję ją. Zrobiłem kilka okropnych miejsc – mam na myśli niepokojąco okropne. Ale nie mam kucyka w grze. Jeśli chcą Studio 54, to je zbuduję. Ale będzie to najlepsze Studio 54, jakie kiedykolwiek widzieli, a dodane zostanie kilka dodatkowych Studio 56”.
Nieruchomości z wyższej półki w Nowym Jorku istnieją w mikrokosmosie, opierając się na dziwnej nieliniowej matematyce. Są wolne od zwykłych ograniczeń, jak wieża igłowa, która została wzniesiona, aby je pomieścić. Nawet w najgłębszej części kryzysu finansowego, w 2008 roku, superbogaci nadal budowali. Kupują nieruchomości po niskich cenach i zamieniają je w luksusowe mieszkania na wynajem. Albo zostawiają je puste, zakładając, że rynek się odbuduje. Albo biorą je z Chin lub Arabii Saudyjskiej, niewidzialne, myśląc, że miasto jest nadal bezpiecznym miejscem do parkowania milionów. Albo całkowicie ignorują gospodarkę, myśląc, że im nie zaszkodzi. W pierwszych kilku miesiącach pandemii wiele osób mówiło o zamożnych Nowojorczykach uciekających z miasta. Cały rynek spadał, ale jesienią rynek nieruchomości luksusowych zaczął się odbijać: tylko w ostatnim tygodniu września sprzedano co najmniej 21 domów na Manhattanie za ponad 4 miliony dolarów. „Wszystko, co robimy, jest nierozsądne” — powiedział Ellison. „Nikt nie doda wartości ani nie odsprzeda tak, jak my robimy to z mieszkaniami. Nikt tego nie potrzebuje. Oni po prostu tego chcą”.
Nowy Jork jest prawdopodobnie najtrudniejszym miejscem na świecie do budowania architektury. Przestrzeń do zbudowania czegokolwiek jest za mała, pieniądze na budowę są za duże, a do tego presja, podobnie jak budowa gejzeru, szklane wieże, gotyckie wieżowce, egipskie świątynie i podłogi Bauhausu unoszą się w powietrze. Jeśli cokolwiek, ich wnętrze jest jeszcze bardziej osobliwe — dziwne kryształy tworzą się, gdy ciśnienie zwraca się do wewnątrz. Skorzystaj z prywatnej windy do rezydencji Park Avenue, drzwi można otworzyć do francuskiego salonu wiejskiego lub angielskiego domku myśliwskiego, minimalistycznego loftu lub bizantyjskiej biblioteki. Sufit jest pełen świętych i męczenników. Żadna logika nie może prowadzić z jednej przestrzeni do drugiej. Nie ma prawa strefowego ani tradycji architektonicznej, które łączyłyby pałac o godzinie 12 z kaplicą o godzinie 24. Ich panowie są tacy sami jak oni.
„Nie mogę znaleźć pracy w większości miast w Stanach Zjednoczonych” – powiedział mi Ellison. „Tam nie ma takiej pracy. To bardzo osobiste”. Nowy Jork ma takie same płaskie mieszkania i wysokie budynki, ale nawet one mogą być umieszczone w zabytkowych budynkach lub wciśnięte w dziwnie ukształtowane działki, na fundamentach piaskowych. Trzęsące się lub stojące na palach na wysokości ćwierć mili. Po czterech wiekach budowy i zburzenia niemal każdy blok jest szaloną mozaiką struktury i stylu, a każda epoka ma swoje problemy. Dom kolonialny jest bardzo piękny, ale bardzo kruchy. Ich drewno nie jest suszone w piecu, więc wszelkie oryginalne deski będą się wypaczać, gnić lub pękać. Skorupy 1800 domów szeregowych są bardzo dobre, ale nic poza tym. Ich ściany mogą mieć grubość tylko jednej cegły, a zaprawa została zmyta przez deszcz. Budynki sprzed wojny były prawie kuloodporne, ale ich żeliwne kanały były pełne korozji, a mosiężne rury były kruche i popękane. „Jeśli budujesz dom w Kansas, nie musisz się tym przejmować” – powiedział Ellison.
Budynki z połowy wieku mogą być najbardziej niezawodne, ale zwróć uwagę na te zbudowane po 1970 roku. Budowa była bezpłatna w latach 80. Pracownicy i miejsca pracy są zwykle zarządzane przez mafię. „Jeśli chcesz przejść kontrolę pracy, ktoś zadzwoni z telefonu publicznego, a ty zejdziesz z kopertą za 250 dolarów” — wspomina Ellison. Nowy budynek może być równie zły. W luksusowym apartamencie w Gramercy Park należącym do Karla Lagerfelda ściany zewnętrzne poważnie przeciekają, a niektóre podłogi falują jak chipsy ziemniaczane. Jednak według doświadczenia Ellisona najgorszy jest Trump Tower. W mieszkaniu, które odnowił, okna ryczały, nie było uszczelek, a obwód wydawał się być poskładany z przedłużaczy. Powiedział mi, że podłoga jest zbyt nierówna, możesz upuścić kawałek marmuru i patrzeć, jak się toczy.
Poznanie wad i słabości każdej epoki to praca na całe życie. Nie ma doktoratu w budynkach wysokiej klasy. Cieśle nie mają niebieskich wstążek. To najbliższe średniowiecznemu cechowi miejsce w Stanach Zjednoczonych, a nauka jest długa i nieformalna. Ellison szacuje, że zostanie dobrym cieślą zajmie 15 lat, a projekt, nad którym pracuje, zajmie kolejne 15 lat. „Większość ludzi po prostu tego nie lubi. To zbyt dziwne i zbyt trudne” — powiedział. W Nowym Jorku nawet rozbiórka jest wykwintną umiejętnością. W większości miast pracownicy mogą używać łomów i młotów kowalskich, aby wrzucać zniszczenia do kosza na śmieci. Ale w budynku pełnym bogatych, wymagających właścicieli personel musi wykonywać operacje chirurgiczne. Każdy brud lub hałas może skłonić ratusz do wezwania, a pęknięta rura może zniszczyć Degasa. Dlatego ściany muszą być ostrożnie rozebrane, a fragmenty umieszczone w pojemnikach na kółkach lub beczkach 55-galonowych, spryskane, aby osiadł kurz, i uszczelnione plastikiem. Samo zburzenie mieszkania może kosztować jedną trzecią z 1 miliona dolarów amerykańskich.
Wiele spółdzielni i luksusowych apartamentów przestrzega „zasad letnich”. Dopuszczają one budowę tylko między Dniem Pamięci a Dniem Pracy, kiedy właściciel odpoczywa w Toskanii lub Hampton. To pogorszyło i tak już ogromne wyzwania logistyczne. Nie ma podjazdu, podwórka ani otwartej przestrzeni do składowania materiałów. Chodniki są wąskie, klatki schodowe są ciemne i wąskie, a winda jest zatłoczona przez trzy osoby. To jak budowanie statku w butelce. Kiedy przyjechała ciężarówka ze stertą płyt gipsowo-kartonowych, utknęła za ciężarówką przeprowadzkową. Wkrótce pojawiły się korki, zabrzmiały klaksony, a policja wystawiła mandaty. Następnie sąsiad złożył skargę i strona internetowa została zamknięta. Nawet jeśli pozwolenie jest w porządku, przepisy budowlane to labirynt ruchomych przejść. Dwa budynki w East Harlem eksplodowały, co spowodowało surowsze kontrole gazowe. Mur oporowy na Uniwersytecie Columbia zawalił się i zabił studenta, co spowodowało wprowadzenie nowego standardu ścian zewnętrznych. Mały chłopiec spadł z pięćdziesiątego trzeciego piętra. Od teraz okna wszystkich mieszkań z dziećmi nie mogą być otwarte na więcej niż cztery i pół cala. „Jest takie stare powiedzenie, że przepisy budowlane są pisane krwią” – powiedział mi Ellison. „Są też pisane irytującymi literami”. Kilka lat temu Cindy Crawford urządzała zbyt wiele imprez i narodził się nowy kontrakt na hałas.
Podczas gdy pracownicy pokonują przeszkody w mieście, a koniec lata zbliża się, właściciele zmieniają swoje plany, aby dodać złożoności. W zeszłym roku Ellison ukończył trzyletni projekt renowacji penthouse'u przy 72nd Street, wart 42 miliony dolarów amerykańskich. Ten apartament ma sześć pięter i 20 000 stóp kwadratowych. Zanim mógł go ukończyć, musiał zaprojektować i zbudować ponad 50 niestandardowych mebli i sprzętu mechanicznego — od chowanego telewizora nad kominkiem zewnętrznym po drzwi zabezpieczające przed dziećmi podobne do origami. Firma komercyjna może potrzebować lat, aby opracować i przetestować każdy produkt. Ellison ma kilka tygodni. „Nie mamy czasu na tworzenie prototypów” — powiedział. „Ci ludzie rozpaczliwie chcą wejść do tego miejsca. Więc miałem szansę. Zbudowaliśmy prototyp, a potem w nim zamieszkali”.
Ellison i jego partner Adam Marelli siedzieli przy prowizorycznym stole ze sklejki w domu szeregowym, przeglądając harmonogram dnia. Ellison zazwyczaj pracuje jako niezależny wykonawca i jest zatrudniany do budowy określonych części projektu. Jednak on i Magneti Marelli niedawno połączyli siły, aby zarządzać całym projektem renowacji. Ellison odpowiada za konstrukcję i wykończenie budynku — ściany, schody, szafki, płytki i stolarkę — podczas gdy Marelli odpowiada za nadzorowanie jego wewnętrznych operacji: hydrauliki, elektryczności, zraszaczy i wentylacji. Marelli, lat 40, otrzymał szkolenie na wybitnego artystę na Uniwersytecie Nowojorskim. Poświęcił swój czas malarstwu, architekturze, fotografii i surfingowi w Lavalette w stanie New Jersey. Z długimi brązowymi kręconymi włosami i szczupłym, modnym miejskim stylem, wydaje się być dziwnym partnerem Ellisona i jego zespołu — elfem wśród buldogów. Ale był tak samo zafascynowany rzemiosłem jak Ellison. W trakcie swojej pracy rozmawiali serdecznie między planami i fasadami, Kodeksem Napoleona i studniami schodkowymi Radżastanu, a także dyskutowali o japońskich świątyniach i greckiej architekturze wernakularnej. „Wszystko kręci się wokół elips i liczb niewymiernych” — powiedział Ellison. „To język muzyki i sztuki. To jak życie: niczego nie rozwiązuje się samemu”.
To był pierwszy tydzień, w którym wrócili na scenę trzy miesiące później. Ostatni raz widziałem Ellisona pod koniec lutego, kiedy walczył z sufitem w łazience i miał nadzieję, że skończy tę pracę przed latem. Potem wszystko nagle się skończyło. Kiedy wybuchła pandemia, w Nowym Jorku było 40 000 aktywnych placów budowy — prawie dwa razy więcej niż restauracji w mieście. Początkowo te place budowy pozostawały otwarte jako podstawowa działalność. W niektórych projektach, w których potwierdzono przypadki, personel nie miał innego wyboru, jak iść do pracy i wsiąść do windy na 20. piętrze lub wyżej. Dopiero pod koniec marca, po protestach pracowników, prawie 90% miejsc pracy zostało ostatecznie zamkniętych. Nawet w pomieszczeniach można było poczuć nieobecność, jakby nagle nie było hałasu ulicznego. Dźwięk budynków wznoszących się z ziemi jest tonem miasta — jego biciem serca. Teraz zapadła śmiertelna cisza.
Ellison spędził wiosnę samotnie w swoim studiu w Newburgh, zaledwie godzinę jazdy od rzeki Hudson. Produkuje części do domu szeregowego i zwraca szczególną uwagę na swoich podwykonawców. W projekcie planuje wziąć udział łącznie 33 firmy, od dekarzy i murarzy po kowali i producentów betonu. Nie wie, ile osób wróci z kwarantanny. Prace remontowe często opóźniają się o dwa lata w stosunku do gospodarki. Właściciel otrzymuje premię świąteczną, zatrudnia architekta i wykonawcę, a następnie czeka na ukończenie rysunków, wydanie pozwoleń i wyjście pracowników z kłopotów. Kiedy rozpoczyna się budowa, zwykle jest już za późno. Ale teraz, gdy budynki biurowe na całym Manhattanie są puste, zarząd spółdzielni zakazał wszelkich nowych budów w przewidywalnej przyszłości. Ellison powiedział: „Nie chcą, aby grupa brudnych pracowników przenoszących Covid przemieszczała się”.
Gdy miasto wznowiło budowę 8 czerwca, ustanowiło surowe limity i porozumienia, poparte grzywną w wysokości pięciu tysięcy dolarów. Pracownicy muszą mierzyć sobie temperaturę ciała i odpowiadać na kwestionariusze dotyczące zdrowia, nosić maski i zachowywać dystans — stan ogranicza liczbę pracowników na placach budowy do jednego na 250 stóp kwadratowych. W takim miejscu o powierzchni 7000 stóp kwadratowych może przebywać maksymalnie 28 osób. Obecnie jest ich siedemnaście. Niektórzy członkowie załogi nadal niechętnie opuszczają obszar kwarantanny. „Stolarze, monterzy metali na zamówienie i cieśle fornirowi — wszyscy należą do tego obozu” — powiedział Ellison. „Są w nieco lepszej sytuacji. Mają własny biznes i otworzyli studio w Connecticut”. Żartobliwie nazywał ich starszymi handlowcami. Marelli zaśmiał się: „Ci, którzy mają dyplom ukończenia szkoły artystycznej, często robią je z miękkich tkanek”. Inni opuścili miasto kilka tygodni temu. „Iron Man wrócił do Ekwadoru” — powiedział Ellison. „Powiedział, że wróci za dwa tygodnie, ale jest w Guayaquil i zabiera ze sobą żonę”.
Podobnie jak wielu pracowników w tym mieście, domy Ellisona i Marelli były pełne imigrantów pierwszego pokolenia: rosyjskich hydraulików, węgierskich pracowników podłogowych, elektryków z Gujany i bangladeskich rzeźbiarzy w kamieniu. Naród i przemysł często się spotykają. Kiedy Ellison przeprowadził się do Nowego Jorku w latach 70., cieśle wydawali się być Irlandczykami. Następnie wrócili do domu w okresie prosperity Celtyckich Tygrysów i zostali zastąpieni przez fale Serbów, Albańczyków, Gwatemalczyków, Hondurańczyków, Kolumbijczyków i Ekwadorczyków. Konflikty i upadki świata można prześledzić przez ludzi na rusztowaniach w Nowym Jorku. Niektórzy ludzie przyjeżdżają tu z zaawansowanymi stopniami naukowymi, które nie są dla nich przydatne. Inni uciekają przed szwadronami śmierci, kartelami narkotykowymi lub poprzednimi epidemiami chorób: cholerą, ebolą, zapaleniem opon mózgowych, żółtą febrą. „Jeśli szukasz miejsca do pracy w złych czasach, Nowy Jork nie jest złym miejscem do lądowania” — powiedział Marelli. „Nie jesteś na bambusowym rusztowaniu. Nie zostaniesz pobity ani oszukany przez przestępczy kraj. Osoba pochodzenia hiszpańskiego może bezpośrednio zintegrować się z nepalską załogą. Jeśli potrafisz podążać śladami muru, możesz pracować cały dzień”.
Ta wiosna to straszny wyjątek. Ale w każdym sezonie budownictwo to niebezpieczna branża. Pomimo przepisów OSHA i inspekcji bezpieczeństwa, 1000 pracowników w Stanach Zjednoczonych co roku umiera w pracy — więcej niż w jakiejkolwiek innej branży. Zginęli od porażenia prądem i wybuchowych gazów, toksycznych oparów i pękniętych rur parowych; zostali przygnieceni przez wózki widłowe, maszyny i zasypani gruzem; spadali z dachów, belek dwuteowych, drabin i dźwigów. Większość wypadków Ellisona miała miejsce, gdy jechał na miejsce zdarzenia rowerem. (Pierwszy złamał nadgarstek i dwa żebra; drugi złamał biodro; trzeci złamał szczękę i dwa zęby). Ale na lewej ręce ma grubą bliznę, która prawie złamała mu rękę. Odpiłował ją i zobaczył, jak na miejscu pracy odcinano mu trzy ręce. Nawet Marelli, który w większości nalegał na kierownictwo, kilka lat temu prawie oślepł. Kiedy trzy odłamki wystrzeliły i przebiły mu prawą gałkę oczną, stał obok pracownika, który przecinał piłą stalowe gwoździe. Było to w piątek. W sobotę poprosił okulistę o usunięcie zanieczyszczeń i usunięcie rdzy. W poniedziałek wrócił do pracy.
Pewnego popołudnia pod koniec lipca spotkałem Ellisona i Marelli na obsadzonej drzewami ulicy na rogu Metropolitan Museum of Art na Upper East Side. Odwiedzamy mieszkanie, w którym Ellison pracował 17 lat temu. Jest dziesięć pokoi w domu szeregowym wybudowanym w 1901 roku, należącym do przedsiębiorcy i producenta broadwayowskiego Jamesa Fantaciego i jego żony Anny. (Sprzedali go za prawie 20 milionów dolarów amerykańskich w 2015 roku.) Z ulicy budynek ma silny styl artystyczny, z wapiennymi szczytami i kratami z kutego żelaza. Ale gdy wejdziemy do wnętrza, jego odnowione linie zaczynają łagodnieć w stylu Art Nouveau, ze ścianami i stolarką wyginającą się i składającą wokół nas. To jak wejście do lilii wodnej. Drzwi dużego pokoju mają kształt kręconego liścia, a za drzwiami znajdują się obrotowe owalne schody. Ellison pomógł stworzyć te dwa pomieszczenia i zadbał o to, aby pasowały do ​​siebie pod względem krzywizn. Kominek wykonany jest z litych wiśni i opiera się na modelu wyrzeźbionym przez architektkę Angelę Dirks. Restauracja ma przeszklony korytarz z niklowanymi poręczami wyrzeźbionymi przez Ellison i dekoracjami z kwiatów tulipanów. Nawet piwnica z winami ma sklepiony sufit z drewna gruszkowego. „To najbliżej, jak kiedykolwiek byłam, do wspaniałości” – powiedziała Ellison.
Sto lat temu zbudowanie takiego domu w Paryżu wymagało niezwykłych umiejętności. Dziś jest to o wiele trudniejsze. Nie chodzi tylko o to, że tradycje rzemieślnicze niemal zanikły, ale wraz z nimi wiele najpiękniejszych materiałów — hiszpański mahoń, wiąz karpacki, czysty biały marmur z Thassos. Sam pokój został przebudowany. Skrzynie, które kiedyś były dekorowane, stały się teraz skomplikowanymi maszynami. Tynk to tylko cienka warstwa gazy, która ukrywa mnóstwo gazu, elektryczności, światłowodów i kabli, czujników dymu, czujników ruchu, systemów stereo i kamer bezpieczeństwa, routerów Wi-Fi, systemów kontroli klimatu, transformatorów i automatycznych świateł. I obudowy zraszaczy. W rezultacie dom jest tak skomplikowany, że może wymagać pracowników zatrudnionych na pełen etat, aby go utrzymać. „Nie sądzę, abym kiedykolwiek zbudował dom dla klienta, który mógłby tam mieszkać” — powiedział mi Ellison.
Budownictwo mieszkaniowe stało się obszarem zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych. Mieszkanie takie jak to może wymagać więcej opcji niż wahadłowiec kosmiczny — od kształtu i patyny każdego zawiasu i klamki po lokalizację każdego alarmu w oknie. Niektórzy klienci odczuwają zmęczenie decyzyjne. Po prostu nie mogą pozwolić sobie na podjęcie decyzji o kolejnym zdalnym czujniku. Inni nalegają na dostosowywanie wszystkiego. Przez długi czas granitowe płyty, które można zobaczyć wszędzie na kuchennych blatach, rozprzestrzeniły się na szafki i urządzenia jak formy geologiczne. Aby unieść ciężar skały i zapobiec rozdarciu drzwi, Ellison musiał przeprojektować cały osprzęt. W mieszkaniu przy 20th Street drzwi wejściowe były zbyt ciężkie, a jedyny zawias, który mógł je utrzymać, służył do trzymania celi.
Gdy przechadzaliśmy się po mieszkaniu, Ellison otwierał ukryte schowki — panele dostępowe, skrzynki z wyłącznikami, tajne szuflady i szafki na leki — każdy sprytnie zainstalowany w tynku lub drewnie. Powiedział, że jedną z najtrudniejszych części pracy jest znalezienie przestrzeni. Gdzie jest coś tak skomplikowanego? Domy podmiejskie są pełne wygodnych pustych przestrzeni. Jeśli klimatyzator nie mieści się w suficie, należy go schować na strychu lub w piwnicy. Ale nowojorskie apartamenty nie są tak wyrozumiałe. „Strych? Co to, u licha, jest za strych?” — powiedział Marelli. „Ludzie w tym mieście walczą o więcej niż pół cala”. Setki kilometrów przewodów i rur jest położonych między tynkiem a kołkami na tych ścianach, splecionych jak płytki drukowane. Tolerancje nie różnią się zbytnio od tych w branży jachtowej.
„To jak rozwiązywanie ogromnego problemu” — powiedziała Angela Dex. „Po prostu wymyśl, jak zaprojektować wszystkie systemy rurowe bez zrywania sufitu lub usuwania szalonych kawałków — to tortura”. Dirks, 52 lata, kształciła się na Uniwersytecie Columbia i Uniwersytecie Princeton i specjalizuje się w projektowaniu wnętrz mieszkalnych. Powiedziała, że ​​w swojej 25-letniej karierze architekta miała tylko cztery projekty tej wielkości, w których można było zwrócić taką uwagę na szczegóły. Kiedyś klient nawet namierzył ją na statku wycieczkowym u wybrzeży Alaski. Powiedziała, że ​​tego dnia instalowano drążek na ręczniki w łazience. Czy Dirks może zatwierdzić te lokalizacje?
Większość właścicieli nie może się doczekać, aż architekt rozwiąże wszystkie problemy w systemie rur. Mają dwa kredyty hipoteczne, które muszą spłacić, zanim remont zostanie ukończony. Obecnie koszt za stopę kwadratową projektów Ellisona rzadko wynosi mniej niż 1500 USD, a czasami nawet dwa razy więcej. Nowa kuchnia zaczyna się od 150 000 USD; główna łazienka może kosztować więcej. Im dłuższy jest czas trwania projektu, tym cena zwykle rośnie. „Nigdy nie widziałem planu, który można by zrealizować w zaproponowany sposób” — powiedział mi Marelli. „Albo są niekompletne, albo są sprzeczne z prawami fizyki, albo są rysunki, które nie wyjaśniają, jak osiągnąć ich ambicje”. Następnie rozpoczął się znany cykl. Właściciele ustalili budżet, ale wymagania przekroczyły ich możliwości. Architekci obiecywali zbyt wiele, a wykonawcy oferowali zbyt mało, ponieważ wiedzieli, że plany były trochę koncepcyjne. Rozpoczęła się budowa, po której nastąpiła duża liczba zleceń zmian. Plan, który zajął rok i kosztował tysiąc dolarów za stopę kwadratową długości balonu i był dwa razy droższy, wszyscy obwiniali wszystkich innych. Jeśli liczba ta spadnie choćby o jedną trzecią, nazywają to sukcesem.
„To po prostu szalony system” – powiedział mi Ellison. „Cała gra jest tak skonstruowana, że ​​motywy wszystkich są sprzeczne. To nawyk i zły nawyk”. Przez większość swojej kariery nie podejmował żadnych ważnych decyzji. Jest po prostu najemnikiem i pracuje za stawkę godzinową. Ale niektóre projekty są zbyt skomplikowane, aby pracować nad nimi dorywczo. Przypominają bardziej silniki samochodowe niż domy: muszą być projektowane warstwa po warstwie od wewnątrz do zewnątrz, a każdy element jest precyzyjnie montowany do następnego. Kiedy położona zostanie ostatnia warstwa zaprawy, rury i przewody pod nią muszą być całkowicie płaskie i prostopadłe do 16 cali powyżej 10 stóp. Jednak każda branża ma inne tolerancje: celem hutnika jest dokładność do pół cala, precyzja cieśli to jedna czwarta cala, precyzja blacharza to jedna ósma cala, a precyzja kamieniarza to jedna ósma cala. Jedna szesnasta. Zadaniem Ellisona jest sprawić, by wszyscy byli na bieżąco.
Dirks pamięta, że ​​wpadł na niego pewnego dnia po tym, jak zabrano go do koordynacji projektu. Mieszkanie zostało całkowicie zburzone, a on spędził tydzień w tym zrujnowanym pomieszczeniu sam. Dokonał pomiarów, rozplanował linię środkową i zwizualizował każdą instalację, gniazdko i panel. Narysował setki rysunków ręcznie na papierze milimetrowym, wyodrębnił punkty problemowe i wyjaśnił, jak je naprawić. Ościeżnice drzwi i poręcze, stalowa konstrukcja wokół schodów, otwory wentylacyjne ukryte za listwą przypodłogową i elektryczne zasłony schowane w kieszeniach okiennych — wszystkie mają maleńkie przekroje, wszystkie zebrane w wielkim czarnym segregatorze. „Dlatego wszyscy chcą Marka lub klona Marka” — powiedział mi Dex. „W tym dokumencie jest napisane: „Wiem nie tylko, co się tu dzieje, ale także, co dzieje się w każdej przestrzeni i każdej dyscyplinie”.
Efekty wszystkich tych planów są bardziej widoczne niż widoczne. Na przykład w kuchni i łazience ściany i podłogi są niepozorne, ale w jakiś sposób idealne. Dopiero po chwili wpatrywania się w nie odkrywa się powód: każda płytka w każdym rzędzie jest kompletna; nie ma niezgrabnych połączeń ani ściętych krawędzi. Ellison wziął pod uwagę te dokładne wymiary końcowe podczas budowy pokoju. Żadna płytka nie może zostać przycięta. „Kiedy wszedłem, pamiętam, że Mark tam siedział” — powiedział Dex. „Zapytałem go, co robi, a on spojrzał na mnie i powiedział: „Chyba skończyłem”. To tylko pusta skorupa, ale wszystko dzieje się w umyśle Marka”.
Dom Ellisona znajduje się naprzeciwko opuszczonej fabryki chemicznej w centrum Newburgh. Został zbudowany w 1849 roku jako szkoła dla chłopców. Jest to zwyczajne ceglane pudło, zwrócone w stronę drogi, z podupadłym drewnianym gankiem z przodu. Na dole znajduje się studio Ellisona, w którym chłopcy uczyli się obróbki metalu i ciesielstwa. Na górze znajduje się jego mieszkanie, wysoka, przypominająca stodołę przestrzeń wypełniona gitarami, wzmacniaczami, organami Hammonda i innym sprzętem zespołu. Na ścianie wisi dzieło sztuki, które pożyczyła mu matka — głównie daleki widok na rzekę Hudson i kilka akwarel przedstawiających sceny z jej życia samuraja, w tym wojownika ścinającego głowę swojemu wrogowi. Przez lata budynek był zajmowany przez przybyszów i bezdomne psy. Został odnowiony w 2016 roku, krótko przed wprowadzeniem się Ellisona, ale okolica nadal jest dość niebezpieczna. W ciągu ostatnich dwóch lat doszło do czterech morderstw w dwóch blokach.
Ellison ma lepsze miejsca: dom szeregowy w Brooklynie; sześciopokojową wiktoriańską willę, którą odrestaurował na Staten Island; dom wiejski nad rzeką Hudson. Ale rozwód sprowadził go tutaj, na robotniczą stronę rzeki, przez most z byłą żoną w ekskluzywnym Beacon, ta zmiana wydawała mu się odpowiadać. Uczy się Lindy Hopu, gra w zespole honky tonk i spotyka się z artystami i budowniczymi, którzy są zbyt alternatywni lub biedni, aby mieszkać w Nowym Jorku. W styczniu zeszłego roku stara remiza strażacka kilka przecznic od domu Ellisona została wystawiona na sprzedaż. Sześćset tysięcy, nie znaleziono jedzenia, a potem cena spadła do pięciuset tysięcy, a on zacisnął zęby. Uważa, że ​​po niewielkim remoncie może to być dobre miejsce na emeryturę. „Uwielbiam Newburgh”, powiedział mi, kiedy pojechałem go odwiedzić. „Wszędzie są dziwacy. Jeszcze nie nadeszło — nabiera kształtu”.
Pewnego ranka po śniadaniu zatrzymaliśmy się w sklepie z narzędziami, aby kupić ostrza do jego piły stołowej. Ellison lubi, aby jego narzędzia były proste i wszechstronne. Jego studio ma styl steampunkowy — prawie, ale nie dokładnie taki sam, jak studia z lat 40. XIX wieku — a jego życie towarzyskie ma podobnie zróżnicowaną energię. „Po tylu latach potrafię mówić 17 różnymi językami”, powiedział mi. „Jestem młynarzem. Jestem kumplem od szkła. Jestem człowiekiem z kamienia. Jestem inżynierem. Piękno tej rzeczy polega na tym, że najpierw wykopujesz dziurę w ziemi, a następnie polerujesz ostatni kawałek mosiądzu papierem ściernym o gradacji sześciu tysięcy. Dla mnie wszystko jest spoko”.
Jako chłopiec, który dorastał w Pittsburghu w połowie lat 60., wziął udział w kursie immersyjnym z konwersji kodów. Było to w epoce miast stalowych, a fabryki były zatłoczone Grekami, Włochami, Szkotami, Irlandczykami, Niemcami, Europejczykami ze Wschodu i Murzynami z Południa, którzy przenieśli się na północ podczas Wielkiej Migracji. Pracują razem w otwartych i wielkich piecach, a następnie w piątkowy wieczór udają się do własnej kałuży. To było brudne, nagie miasto, a w żołądku rzeki Monongahela pływało wiele ryb, a Ellison pomyślał, że to właśnie robią ryby. „Zapach sadzy, pary i oleju – to zapach mojego dzieciństwa” – powiedział mi. „Można jechać nad rzekę nocą, gdzie jest tylko kilka mil hut, które nigdy nie przestają pracować. Świecą i wyrzucają iskry i dym w powietrze. Te ogromne potwory pożerają wszystkich, po prostu o tym nie wiedzą”.
Jego dom znajduje się pośrodku obu stron miejskich tarasów, na czerwonej linii między czarnymi i białymi społecznościami, pod górę i w dół. Jego ojciec był socjologiem i byłym pastorem - gdy Reinhold Niebuhr tam był, studiował w United Theological Seminary. Jego matka poszła na studia medyczne i kształciła się na pediatrę neurologa, wychowując czwórkę dzieci. Mark jest drugim najmłodszym. Rano chodził do eksperymentalnej szkoły otwartej przez University of Pittsburgh, gdzie są modułowe klasy i nauczyciele hippisi. Po południu on i hordy dzieci jeździli na rowerach bananowych, wskakiwali na kółka, zeskakiwali z pobocza drogi i przechodzili przez otwarte przestrzenie i krzaki, jak roje żądłowych much. Co jakiś czas był okradany lub rzucany w żywopłot. Niemniej jednak, to wciąż jest niebo.
Kiedy wróciliśmy do jego mieszkania ze sklepu z narzędziami, zagrał mi piosenkę, którą napisał po niedawnej wizycie w starej dzielnicy. To pierwszy raz, kiedy był tam od prawie pięćdziesięciu lat. Śpiew Ellisona jest prymitywny i niezdarny, ale jego słowa potrafią być relaksujące i czułe. „Człowiek potrzebuje osiemnastu lat, żeby dojrzeć / kolejne kilka lat, żeby dobrze brzmiał” – śpiewał. „Pozwól miastu rozwijać się przez sto lat / zburz je w ciągu jednego dnia / ostatnim razem, kiedy opuściłem Pittsburgh / zbudowali miasto tam, gdzie kiedyś było to miasto / inni ludzie mogą znaleźć drogę powrotną / ale nie ja”.
Kiedy miał dziesięć lat, jego matka mieszkała w Albany, tak jak w Pittsburghu. Ellison spędził następne cztery lata w lokalnej szkole, „zasadniczo po to, by głupcy się wyróżniali”. Następnie doświadczył innego rodzaju bólu w liceum Phillips College w Andover w stanie Massachusetts. Pod względem społecznym było to miejsce ćwiczeń dla amerykańskich dżentelmenów: w tym czasie uczył się tam John F. Kennedy (Jr.). Pod względem intelektualnym jest to rygorystyczne, ale również ukryte. Ellison zawsze był praktycznym myślicielem. Potrafi poświęcić kilka godzin na wywnioskowanie wpływu magnetyzmu Ziemi na wzorce lotu ptaków, ale czyste formuły rzadko wpadają w kłopoty. „Oczywiste jest, że nie pasuję tutaj” — powiedział.
Nauczył się rozmawiać z bogatymi ludźmi — to przydatna umiejętność. I chociaż wziął urlop, gdy był zmywakiem Howarda Johnsona, sadownikiem drzew w Georgii, pracownikiem zoo w Arizonie i uczniem stolarza w Bostonie, udało mu się rozpocząć ostatni rok nauki. Mimo to ukończył studia, zdobywając tylko jedną godzinę zaliczeniową. W każdym razie, gdy Columbia University go przyjęła, zrezygnował po sześciu tygodniach, zdając sobie sprawę, że było ich jeszcze więcej. Znalazł tanie mieszkanie w Harlemie, wywiesił reklamy powielacza, zapewnił możliwości budowy strychów i regałów na książki i znalazł pracę na pół etatu, aby wypełnić wakat. Gdy jego koledzy z klasy zostali prawnikami, brokerami i traderami funduszy hedgingowych — jego przyszłymi klientami — rozładował ciężarówkę, uczył się gry na banjo, pracował w zakładzie introligatorskim, nakładał lody i powoli opanował transakcje. Proste linie są łatwe, ale krzywe są trudne.
Ellison zajmuje się tą pracą od dawna, więc umiejętności te są dla niego drugą naturą. Mogą sprawić, że jego umiejętności będą wyglądać dziwnie, a nawet lekkomyślnie. Pewnego dnia zobaczyłem dobry przykład w Newburgh, gdy budował schody do domu szeregowego. Schody to kultowy projekt Ellisona. Są to najbardziej złożone konstrukcje w większości domów — muszą stać niezależnie i poruszać się w przestrzeni — nawet małe błędy mogą spowodować katastrofalne nagromadzenie. Jeśli każdy stopień jest zbyt niski przez 30 sekund, schody mogą być o 3 cale niższe niż najwyższa platforma. „Złe schody są oczywiście złe” — powiedział Marelli.
Jednak schody są również zaprojektowane tak, aby przyciągać uwagę ludzi. W rezydencji takiej jak Breakers, letni dom pary Vanderbiltów w Newport został zbudowany w 1895 roku, a schody są niczym kurtyna. Gdy tylko goście przybyli, ich oczy przeniosły się z holu na czarującą panią w szlafroku na poręczy. Stopnie były celowo niskie — sześć cali wyższe zamiast zwykłych siedmiu i pół cala — aby lepiej umożliwić jej zsunięcie się w dół bez grawitacji, aby dołączyć do przyjęcia.
Architekt Santiago Calatrava kiedyś nazwał schody, które Ellison dla niego zbudował, arcydziełem. Te nie spełniały tego standardu — Ellison był przekonany od początku, że muszą zostać przeprojektowane. Rysunki wymagają, aby każdy stopień był wykonany z pojedynczego kawałka perforowanej stali, wygiętego w celu utworzenia stopnia. Jednak grubość stali wynosi mniej niż jedną ósmą cala, a prawie połowa z nich to otwór. Ellison obliczył, że gdyby kilka osób weszło po schodach w tym samym czasie, wygięłyby się jak ostrze piły. Co gorsza, stal będzie powodować pęknięcia naprężeniowe i postrzępione krawędzie wzdłuż perforacji. „Zasadniczo staje się ludzką tarką do sera” — powiedział. To najlepszy przypadek. Jeśli następny właściciel zdecyduje się przenieść fortepian koncertowy na najwyższe piętro, cała konstrukcja może się zawalić.
Ellison powiedział: „Ludzie płacą mi dużo pieniędzy, żebym to zrozumiał”. Ale alternatywa nie jest taka prosta. Ćwierć cala stali jest wystarczająco wytrzymała, ale kiedy ją zgina, metal nadal się rozrywa. Więc Ellison poszedł o krok dalej. Podpalił stal palnikiem, aż zaczęła świecić na ciemnopomarańczowo, a następnie pozwolił jej powoli ostygnąć. Ta technika, zwana wyżarzaniem, przestawia atomy i rozluźnia ich wiązania, dzięki czemu metal staje się bardziej ciągliwy. Kiedy ponownie wygiął stal, nie było już rozdarcia.
Podłużnice wywołują różne rodzaje pytań. Są to drewniane deski ustawione obok siebie ze stopniami. Na rysunkach są wykonane z drewna topolowego i skręcone jak bezszwowe wstęgi od podłogi do podłogi. Ale jak wyciąć płytę w łuk? Frezarki i urządzenia mogą wykonać tę pracę, ale zajmuje to dużo czasu. Sterowana komputerowo kształtownica może działać, ale nowa będzie kosztować trzy tysiące dolarów. Ellison zdecydował się użyć piły stołowej, ale pojawił się problem: piła stołowa nie mogła ciąć łuków. Jej płaskie, obracające się ostrze jest zaprojektowane tak, aby ciąć bezpośrednio na desce. Można ją przechylić w lewo lub w prawo, aby wykonywać cięcia pod kątem, ale nic więcej.
„To jedna z tych rzeczy, których nie należy robić w domu, dzieciaki!” — powiedział. Stanął przy piłce stołowej i pokazał swojemu sąsiadowi i byłemu praktykantowi Caine’owi Budelmanowi, jak to zrobić. Budman ma 41 lat: brytyjski zawodowy metalowiec, blondyn z kokiem, luźne maniery, sportowe usposobienie. Po wypaleniu sobie dziury w stopie kulą stopionego aluminium, porzucił pracę odlewnika w pobliskim Rock Tavern i zaczął projektować stolarstwo dla bezpieczniejszych umiejętności. Ellison nie był tego taki pewien. Jego ojciec miał złamane sześć palców piłą łańcuchową — trzy razy dwa. „Wiele osób potraktuje pierwszy raz jako lekcję” — powiedział.
Ellison wyjaśnił, że sztuczka cięcia łuków piłą stołową polega na użyciu niewłaściwej piły. Złapał deskę topolową ze stosu na ławie. Nie położył jej przed zębami piły, jak większość cieśli, ale obok zębów piły. Następnie, patrząc na zdezorientowanego Budelmana, pozwolił, aby okrągłe ostrze się obracało, a następnie spokojnie odsunął deskę na bok. Po kilku sekundach na desce wyrzeźbił się gładki kształt półksiężyca.
Ellison był teraz w rowku, wpychając deskę przez piłę raz po raz, jego oczy były skupione i przesuwały się dalej, ostrze obracało się kilka cali od jego dłoni. W pracy stale opowiadał Budelmanowi anegdoty, narracje i wyjaśnienia. Powiedział mi, że ulubioną ciesielską sztuką Ellisona jest to, jak kontroluje inteligencję ciała. Jako dziecko oglądając Piratów na stadionie Three Rivers, kiedyś dziwił się, jak Roberto Clemente wiedział, gdzie rzucić piłkę. Wydaje się, że oblicza dokładny łuk i przyspieszenie w momencie, gdy piłka opuszcza kij. To nie jest tyle konkretna analiza, co pamięć mięśniowa. „Twoje ciało wie tylko, jak to zrobić” — powiedział. „Rozumie ciężar, dźwignie i przestrzeń w sposób, który twój mózg musi rozgryźć na zawsze”. To tak samo, jak mówienie Ellisonowi, gdzie umieścić dłuto lub czy należy odciąć kolejny milimetr drewna. „Znam pewnego cieśli o nazwisku Steve Allen” — powiedział. „Pewnego dnia zwrócił się do mnie i powiedział: 'Nie rozumiem. Kiedy wykonuję tę pracę, muszę się koncentrować, a ty bredzisz cały dzień. Sekret jest taki, że nie sądzę. Wymyśliłem jakiś sposób, a potem przestałem o nim myśleć. Nie zawracam już sobie tym głowy.'
Przyznał, że to głupi sposób budowania schodów i że planuje nigdy więcej tego nie robić. „Nie chcę, żeby nazywano mnie gościem od perforowanych schodów”. Jednak jeśli zostanie to zrobione dobrze, będzie miało magiczne elementy, które lubi. Belki i stopnie zostaną pomalowane na biało, bez widocznych szwów ani śrub. Podłokietniki będą wykonane z olejowanego dębu. Kiedy słońce przejdzie nad świetlikiem nad schodami, będzie strzelać lekkimi igłami przez otwory w stopniach. Schody wydają się być zdematerializowane w przestrzeni. „To nie jest dom, do którego należy wlewać kwaśną śmietanę” — powiedział Ellison. „Wszyscy obstawiają, czy pies właściciela na nie nadepnie. Ponieważ psy są mądrzejsze od ludzi”.
Jeśli Ellison zdoła zrealizować kolejny projekt przed przejściem na emeryturę, może to być penthouse, który odwiedziliśmy w październiku. Jest to jedna z ostatnich niezagospodarowanych dużych przestrzeni w Nowym Jorku i jedna z najwcześniejszych: szczyt Woolworth Building. Kiedy otwarto go w 1913 roku, Woolworth był najwyższym wieżowcem na świecie. Nadal może być najpiękniejszy. Zaprojektowany przez architekta Cassa Gilberta, jest pokryty szkliwioną białą terakotą, ozdobiony neogotyckimi łukami i dekoracjami okiennymi i wznosi się prawie 800 stóp nad Dolnym Manhattanem. Przestrzeń, którą odwiedziliśmy, zajmuje pierwsze pięć pięter, od tarasu nad ostatnim cofnięciem budynku do obserwatorium na iglicy. Deweloper Alchemy Properties nazywa go Pinnacle.
Ellison usłyszał o tym po raz pierwszy w zeszłym roku od Davida Horsena. David Horsen jest architektem, z którym często współpracuje. Po tym, jak inny projekt Thierry’ego Desponta nie przyciągnął nabywców, Hotson został zatrudniony do opracowania planów i modeli 3D dla Pinnacle. Dla Hotsona problem jest oczywisty. Despont kiedyś wyobraził sobie dom szeregowy w niebie, z parkietem, żyrandolami i drewnianymi bibliotekami. Pokoje są piękne, ale monotonne — mogą znajdować się w dowolnym budynku, nie na szczycie tego olśniewającego, stustopowego wieżowca. Więc Hotson je wysadził. Na jego obrazach każde piętro prowadzi do następnego, spiralnie wznosząc się przez serię bardziej spektakularnych schodów. „Powinno to powodować świszczący oddech za każdym razem, gdy wznosi się na każde piętro” — powiedział mi Hotson. „Kiedy wrócisz na Broadway, nie zrozumiesz nawet tego, co właśnie zobaczyłeś”.
61-letni Hotson jest tak szczupły i kanciasty jak zaprojektowane przez niego przestrzenie, a często nosi te same monochromatyczne ubrania: białe włosy, szarą koszulę, szare spodnie i czarne buty. Kiedy występował w Pinnacle z Ellisonem i ze mną, wciąż wydawał się być pod wrażeniem jego możliwości — niczym dyrygent muzyki kameralnej, który zdobył batutę New York Philharmonic. Winda zabrała nas do prywatnej sali na pięćdziesiątym piętrze, a następnie schody prowadziły do ​​dużej sali. W większości nowoczesnych budynków główna część wind i schodów będzie sięgać na górę i zajmować większość pięter. Ale ta sala jest całkowicie otwarta. Sufit ma wysokość dwóch pięter; z okien można podziwiać łukowate widoki miasta. Na północy widać Palisades i Throgs Neck Bridge, na południu Sandy Hook i wybrzeże Galilee w stanie New Jersey. To po prostu żywa biała przestrzeń z kilkoma stalowymi belkami krzyżującymi się, ale nadal jest niesamowita.
Na wschód poniżej nas widać zielony dach z dachówek poprzedniego projektu Hotsona i Ellisona. Nazywa się House of the Sky i jest czteropiętrowym penthousem na romańskim wieżowcu zbudowanym dla wydawcy religijnego w 1895 roku. W każdym kącie stał na straży ogromny anioł. Do 2007 roku, kiedy to miejsce zostało sprzedane za 6,5 ​​miliona dolarów — rekord w ówczesnej dzielnicy finansowej — było puste od dziesięcioleci. Nie ma prawie żadnej kanalizacji ani elektryczności, tylko reszta scen nakręcona do filmu Spike'a Lee „Inside Man” i filmu Charliego Kaufmana „Synekdocha w Nowym Jorku”. Apartament zaprojektowany przez Hotsona jest zarówno kojcem dla dorosłych, jak i olśniewającą szlachetną rzeźbą — idealną rozgrzewką przed Pinnacle. W 2015 roku projektanci wnętrz ocenili go jako najlepszy apartament dekady.
Sky House to wcale nie stos pudeł. Jest pełen przestrzeni podziału i załamania, jakbyś chodził po diamencie. „David, śpiewający o prostokątnej śmierci w swoim irytującym stylu Yale” – powiedział mi Ellison. Jednak apartament nie wydaje się tak żywy, jak jest, ale pełen małych żartów i niespodzianek. Biała podłoga ustępuje miejsca szklanym panelom tu i ówdzie, pozwalając ci unosić się w powietrzu. Stalowa belka podtrzymująca sufit salonu jest również drążkiem wspinaczkowym z pasami bezpieczeństwa, a goście mogą zejść po linach. Za ścianami głównej sypialni i łazienki ukryte są tunele, dzięki czemu kot właściciela może się czołgać i wystawiać głowę przez mały otwór. Wszystkie cztery piętra połączone są ogromną rurową zjeżdżalnią wykonaną z polerowanej niemieckiej stali nierdzewnej. Na górze znajduje się kaszmirowy koc, aby zapewnić szybką, beztarciową jazdę.


Czas publikacji: 09-09-2021